niedziela, 4 stycznia 2015

Dzień z (prawie) rodziną

Plan na niedziele był bardzo prosty. Zjeść lekkie śniadanie, iść z tatą i jego dziewczyną(Lidia) i córką(Mała) na łyżwy, poprosić o zawiezienie do domu po łyżwach pod pretekstem nauki, wymigując się przy tym od obiadu.
Poległam, gdy okazało się że zaraz po łyżwach idziemy na miasto żeby coś zjeść. Gdybyśmy mieli jechać na obiad do Lidii, jak zwykle, nie było by problemu. A tak, nie mogłam się wymigać, a uwierzcie że próbowałam. Na bank pochłonęłam z 800 kcal, nie było nic dietetycznego a gdybym wzięła coś dziwnego tata by zaczął mnie obserwować. Ale to jeszcze nie koniec koszmaru... Po ogromnym obiedzie i deserze który na szczęście był na spółę z Małą pojechaliśmy do domu Lidii. Mieszka ona kawałek za miastem więc tata stwierdził że nie opłaca im się jeździć w tą i z powrotem, i że odwiezie mnie po 18 to zdążę się pouczyć. Głupio mi było się buntować bo nie chciałam żeby Lidii i małej było smutno. Szczerze je lubię, chociaż czasami mnie irytują, ale o tym później.
Dojechaliśmy. Było dość przyjemnie. Zagraliśmy w grę planszową, obejrzeliśmy film, bawiłam się z Małą (ma 7 lat). Ale mimo miłej atmosfery potrafiłam myśleć tylko tym, co zrobić żeby móc zwymiotować obiad. Pomimo dwóch łazienek w domu nie było kiedy tego zrobić, Mała wszędzie za mną chodzi i cały czas miałyśmy coś do roboty. Gdy dochodziła 18, a ja chciałam wracać Lidia wpadła na pomysł że pojedziemy po kolacji. I tak też się stało... Kolację zwróciłam zaraz po wejściu do domu. Bardzo się bałam że przytyłam, ale waga była identyczna jak rano. Zobaczymy jak będzie jutro...
Jeśli chodzi o Lidię i Małą, to bardzo je lubię. Naprawdę. Ale oczywiście jestem zazdrosna.Tata u nich praktycznie mieszka. Co drugi dzień zostawia mnie samą na noc, weekendy spędza tam. Niektórzy pewnie pomyślą że to super. Wiecznie mam wolny dom, mogę robić co chcę. Prawda jest taka że pomimo tego że  taty nie ma, nie wykorzystuje tego. Raz tylko przyszedł do mnie przyjaciel i siedział do 3 nad ranem.
Czuję się bardzo samotna i smutna jak tata mnie zostawia. Mam tylko jego i zawsze tak było. A teraz nagle sa jeszcze dwie inne na które on dzieli większość(!) swojego czasu. Nie mówię o tym ale, boli mnie, gdy on uczy małą jeździć na łyżwach, albo pomaga jej w lekcjach. Ja tak nie miałam. Tata był zawsze pracy jak byłam mała, a jak mnie czegoś uczył to krzyczał gdy mi nie wychodziło. Był zawsze zdenerwowany. Młody tata który musiał sam utrzymać rodzinę. Rozumiem że mała nie ma ojca i nie ma jej kto tego nauczyć ale naprawdę sprawia mi to przykrość. Jestem okropna, wiem. Tylko że tata to wszystko co mam i nigdy jeszcze nie musiałam się nim dzielić. Ona mam fajną mamę której ja nie mam.
Serce mi pęka jak tata wychodzi, jedzie do nich, spędza z nimi mnóstwo czasu a ja zostaje sama, w naszym na szybko wynajętym mieszkaniu którego szczerze nienawidzę.
Zabiera mnie czasami ze sobą, ale tylko w weekendy. Niestety nie spędzam z nim wtedy za dużo czasu bo Mała mnie uwielbia i ciągle się z nią bawię. Więc nasi rodzice zajmują się sobą, a my się bawimy w jej pokoju. Pobyć z tatą mogę tylko w czasie między tym jak wraca do domu z pracy a tym kiedy ogląda wiadomości/gra/jedzie do Lidi. Jest to około godziny dziennie. Czasami nawet mniej. Wejdzie i zaraz wyjdzie. To trudne bo wczesniej był zawsze kiedy go potrzebowałam. A teraz tak po prostu mnie zostawia. 
To boli.. Bardzo








3 komentarze:

  1. Musi być Ci bardzo ciężko. Nie mogę postawić się w Twojej sytuacji, ale wyobrażam sobie, jak trudny okres przeżywasz. Może powinnaś spędzać więcej czasu u Lidii, w rezultacie będąc również dłużej z tatą i Małą? Albo zaproponuj, abyście raz w tygodniu wspólnie gdzieś wyszli? (do kina, parku itp.)
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Trzymaj się, kochana ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... wiem jak się czujesz :c Jest ci ciężko... nie powiesz mu tego, wiesz że nie zrozumie... Możesz tylko czekać, ale masz nas, będziemy się wspierać :) Trzymaj się chudo i nie poddawaj ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie mam może takiej sytuacji ale boli mnie gdy wigilie ( dzień rodzinny) spędza u A i z Małą (też ją tak napiszę), a nie ze mną. Natchnęłaś mnie do wygadania się więc jeśli chcesz zobaczyć jak to u mnie wygląda z mojej perspektywy to zapraszam. Adres znasz. :*

    OdpowiedzUsuń