czwartek, 8 stycznia 2015

Lovely drama

06.01
Dramatu ciąg dalszy. Nie pisałam wczoraj bo byłam tak zła że nie mogłam zebrać myśli.. Nie żeby dzisiaj było lepiej. Przypłaciłam to już połową tabliczki czekolady. Ale to wczoraj, dzisiejszy bilnas nie przekroczył jeszcze 300 kcal. Z emocji nie myślę o jedzeniu.
Tata zostawił mnie na noc, przyjechał o 15 i zabrał mnie do Lidii do domu na obiad. Później jechaliśmy na kręgle. Przy obiedzie dowiedziałam się ze zostanę odwieziona do domu po kręglach i tata zostaje jeszcze jedną noc tam. Zrobiło mi się niesamowicie przykro że znowu mnie dla nich zostawia. Chwilę po objedzie Lidia, w żartach powiedziała " Chyba Ci taty nie oddam, naprawił mi prysznic i zszył bluzkę ", i  znowu się zdenerwowałam bo ja od tygodni mam zapychany zlew w kuchni i muszę uważać jak zmywam.. Mała oczywiście ciągnęła mnie do zabawy na co ja nie miałam ochoty, nie zrozumcie mnie źle, lubię ją. Ale ja mam lat 17 a ona 7. Mogę z nią porysować czy coś ale bez przesady, nie jestem jej pacynką do zabawy. Jakbym chciała sie bawić z dziećmi to bym się zatrudniła jako opiekunka. Więc taka zdenerwowana i smutna ( smutek zawsze objawia sie u mnie złością) pojechałam z nimi na kręgle.
Przyznaje, zachowywałam się nieładnie. Stroiłam fochy i byłam nie miła. Ale wyobraźcie sobie że wasz bez-mała jedyny rodzic zostaje z inną rodziną dwie noce z rzędu zabierając cię na 3 godziny i odstawiając z powrotem do pustego mieszkania. Przy okazji musisz patrzeć jak świetnie się w trójkę wszyscy bawią a ty kompletnie do tego nie pasujesz. Było mi bardzo przykro. T
Tata jednak wrocił na noc bo mu się popłakałam przez telefon, kiedy dzwonił o 21 powiedzieć dobranoc. Był miły i normalny. Jednak wrócił dopiero po 23 niesamowicie wkurwiony. Kazał mi się zastanowić czego ja chcę i wytłumaczyć mu czym sobie zasłużył na moje zachowanie. Powiedział to tonem który mógłby zabijać.
Więc ja, emocjonalna ruina, przepłakałam sobie pół nocy..
07.01
Cały następny dzień chodziłam zestresowana, wiedziałam że rozmowa z tatą wieczorem nie pójdzie po mojej myśli. Wiedziałam że będzie krzyczał i że nie zrozumie o co mi chodzi.
Szczerze mówiąc miałam mu zrobić awanturę o to że mnie zostawia i że Lidia mnie drażni. Ale zadzwonił mój przyjaciel Hubert, opowiedziałam mu o wtorku i mi pomógł. Doradził jak z tatą pogadać, powiedział mi w których momentach trochę przesadzam i o czym lepiej nie mówić. Po rozmowie z nim spojrzałam na wszystko trochę inaczej i przede wszystkim spokojniej.
Tata wrócił. Ja- kłębek nerwów. Przeprosiłam za moje zachowanie, bo wiem ze zachowałam się źle. I próbowałam grzecznie wyjaśnić że nie chcę tak często zostawać sama i że brakuje mi czasu spędzonego tylko z nim zamiast w czwórkę..
Na to dowiedziałam się że przesadzam, że inne osoby na moim miejscu były by zachwycone że tak często zostają same i że to nie jego wina że jestem aspołeczna i nie mam znajomych.. I że sobie zasłużyłam na to ze wychodzi bo jak jest w domu to ja się uczę i z nim nie rozmawiam.
Było mi bardzo przykro.. Przykro to za mało powiedziane. Ja tam wpadłam w prawdziwą hiterię jak to usłyszałam. Nie mogłam złapać oddechu.
Stanęło na tym że się nie dogadaliśmy a ja muszę jeszcze przeprosić Lidię, na co nie mam ochoty.
08.01
Dziś było już w miarę dobrze. Tata już nie jest tak bardzo zły. Chyba coś zrozumiał bo zabrał mnie na łyżwy wieczorem. Nadal jest małe napięcie między nami. Może trochę większe niż małe, ale jest to do przejścia. Jedyne czym się martwię to to że tata chcę się do niej przeprowadzić, a jak mu powiedziałam ze ja nie chcę to stwierdził że to nie ja podejmuję decyzje. Więc chyba będę przeprowadzać się do mamy, bo nie wyobrażam sobie mieszkać w domu obcej kobiety. Z mamą za to boję się mieszkać. Życie z alkoholiczka jest trudne. Nie wiem jeszcze jaką decyzje podejmę a chwilowo jest w miarę spokojnie.

Wiem ze to miał być blog o moim odchudzaniu, ale jest to też moje miejsce w którym chcę pisać o tym co mnie boli lub cieszy. Jeśli ktoś dotrwał do tego momentu to gratuluję i dziękuje ;)
Jeśli chodzi o odchudzanie to w ciągu ostatnich kilku dni szlo mi dobrze. Moje bilanse nie przekraczają 600 kcal, ćwiczę tak jak sobie zaplanowałam. W środę sobie odpuściłam ale to przez sytuacje w domu. Dzisiaj chyba trochę nadrobiłam łyżwami i ćwiczeniami w domu. Schudłam już 3 kg, zaczynałam z wagą 66, teraz jest 63. Został mi kg to celu na ten miesiąc więc chyba go trochę obniżę.

Jeśli nie dzisiaj, to juro na pewno nadrobię zaleglości na waszych blogach. Idę do szkoły na 7:15 ! To jest straszne..
Trzymajcie się ;)

4 komentarze:

  1. Do szkoły na 7:15?! Co to za nieboska pora?!?! xD
    Na Twoim miejscy postąpiłabym podobnie. Twój tata nie powinien się tak zachowywać, narzekać, że "kiedy on jest w domu, ty się uczysz"... Musi być Ci bardzo trudno. No i ta informacja o przeprowadzce... Powinien to z Tobą wcześniej przedyskutować, wytłumaczyć... Mam nadzieję, że w nadchodzących dniach sprawy przybiorą lepszy obrót. :)
    Brawo za stratę 3 kilogramów!! Tak trzymaj!!!! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratki za stratę kilogramów. I nie przejmuj się, dla mnie mój blog jest odchudzaniem ale i moim ratunkiem przed emocjonalnym samobójstwem. :) Twój zapewne też. Godzina 7:15 mnie przeraziła. Ja takiej na oczy nie widziałam już długo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie martw się... dobrze, że o tym piszesz... Będzie Ci lepiej... Słuchaj... wiem, że ciężko, ale jeśli tak oni się zachowują to nie są warci twojej uwagi i powinnaś ich olać... Może w końcu zrozumieją, że ranili cię i ignorowali. ;c Trzymaj się i nie poddawaj się :*

    OdpowiedzUsuń